mamy do czynienia ze zbyt wyrafinowanymi przestępczyniami?
- Nie byłbym taki pewien - odparł Matthew bez cienia wesołości - czy przynajmniej jedna nie ma zadatków na kryminalistkę. - Felicity, tak? - Tak, Flic. - Spojrzał na błyszczący złoty zegar na kominku; okazało się, że mówił ponad półtorej godziny. - Nad czym pan tak duma? - Nad pańskim honorarium. Właśnie zrozumiałem, że będzie mnie to sporo kosztowało. - Na pewno dojdziemy do porozumienia - uspokoił go Hughes i wstał. - Teraz proponuję skromny lunch. - A nie powinniśmy kontynuować? Może skontaktować się z policją? - To wszystko może poczekać. Teraz najważniejszy jest porządny stek i kieliszek wina. Śmiem twierdzić, że przyda się panu porządny posiłek. Matthew nie miał nic przeciwko temu. 287 Imogen rzeczywiście wciąż spała. Flic zdawała sobie sprawę, że podobnie jak wizyta Groosi u fryzjera, oznacza to bardziej ucieczkę niż wyczerpanie. Wziąwszy pod uwagę poprzednie kłopoty Imo, należało mieć się na baczności, ale w tym akurat momencie wszystko się doskonale złożyło. Flic mogła spokojnie zająć się swoimi sprawami. Do dzieła. Przygotowała talerz kanapek z szynką, owinęła go folią dla ochrony przed deszczem, następnie włożyła parkę i wyszła, zostawiając psa w kuchni. Teraz tylko przebiec przez ogród do wierzby i schronu, gdzie stary John przesadzał jakieś rośliny i ustawiał doniczki na ławce przed drzwiami. Widziała, jak podniósł głowę, kiedy się zbliżyła, zauważyła też popłoch, jaki go ogarnął na jej widok. Teraz wiedziała, że ma rację. Tak, bez najmniejszych wątpliwości. - Przyniosłam ci parę kanapek. - To bardzo miło z twojej strony. - Dałam mnóstwo musztardy, tak jak lubisz. - Pięknie. - Wrócił do grzebania palcami w doniczce. - Jak się dziś czujesz? - Nieźle. Ale też nie za dobrze. - Pewnie to ciągle skutek wstrząsu. - Postawiła talerz na stole warsztatowym. - Groosi mówiła, że powinieneś pracować na dole. - Lepiej mi tu, na powietrzu. Flic odeszła kilka kroków i przesunęła ręką po gałęzi wierzby. - Może napijemy się razem herbaty? - W taką pogodę? - Nigdy nie przeszkadzała mi odrobina deszczu. I przyda się mała pogawędka. Oczywiście, jeśli masz czas? Przestał grzebać w ziemi. - Jasne, skoro sobie życzysz... - Po prostu nie mogę wytrzymać sama w domu, zaraz wpadam w dołek. - Może powinnaś pójść do szkoły jak Chloe? - Poszłabym, ale obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Zresztą Groosi chciała wyjść, więc ktoś musiał zostać z Imo. John obejrzał się na dom. - A co z nią? - Śpi. - Flic uśmiechnęła się do staruszka. - Dlatego mam czas na