Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/oko.bialystok.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra16/ftp/oko.bialystok.pl/paka.php on line 5
Przy małym zdroju z wodą leczniczą kilku godnie wyglądających pielgrzymów w sile

Przy małym zdroju z wodą leczniczą kilku godnie wyglądających pielgrzymów w sile

  • Jaromiła

Przy małym zdroju z wodą leczniczą kilku godnie wyglądających pielgrzymów w sile

02 February 2023 by Jaromiła

wieku omawiało półgłosem ubiegłą noc, która zdarzyła się jasna, choć księżyc był już pod sam koniec ostatniej kwadry. – Znowu go widziano – opowiadał, tajemniczo ściszywszy głos, pan w szarym cylindrze z żałobną krepą. – Psoj Timofiejewicz przez lunetę patrzył z dzwonnicy Zaczatjewskiej. Bliżej nie zaryzykował. – I co? – przysunęli się słuchacze. – Wiadomo co. On. Po wodzie przeszedł. Potem księżyc schował się za chmurę, a gdy znów wyjrzał, jego już nie było... Opowiadający przeżegnał się, pozostali poszli za jego przykładem. „Psoj Tim.” – zanotował Lagrange, żeby potem odszukać i przesłuchać świadka. Ale w trakcie rekonesansu usłyszał plotki o wczorajszym chodzeniu po wodzie nie raz i nie dwa. Okazało się, że oprócz nieznanego Psoja Timofiejewicza Mierzeję Postną z bezpiecznej odległości obserwowało jeszcze kilku śmiałków i wszyscy coś tam widzieli, przy czym jeden twierdził, że Czarny Mnich nie po prostu chodził po wodzie, lecz unosił się nad nią. Inny zaś nawet wypatrzył za plecami Wasiliska błoniaste, jak u nietoperza, skrzydła (wiadomo, kto takie ma). W jadłodajni „Tuczny Cielec” policmajster podsłuchał spór dwóch wiekowych dam na temat tego, czy należało chować żonę pławowego i niemowlę, które poroniła, w poświęconej ziemi i czy nie wyniknie z tego jakieś zbezczeszczenie klasztornego cmentarza. Nie przypadkiem trzy dni temu przy ogrodzeniu natknęła się na tamtego jedna baba, prosfornica, i tak się przestraszyła, że dotąd się jąka. Zgodziły się, że żonę pławowego to jeszcze jeszcze, ale płód nieochrzczony najroztropniej byłoby spalić, a prochy rozsypać na wietrze. Na skwerze nad jeziorem siedzieli na ławeczce siwobrodzi mnisi, należący do klasztornej starszyzny. Statecznie, półgłosem rozprawiali o tym, że każda wątpliwość w sprawach wiary prowadzi do chwiejności i pokus, a jeden starzec, którego pozostali słuchali ze szczególną uwagą, zalecał zamknąć Pustelnię Wasiliskową na pewien czas, żeby się przekonać, czy Orędownik się nie uspokoi, a jeśli rzeczywiście rozrabiać przestanie, to znaczy, że trzeba Wyspę Rubieżną pozostawić niezamieszkaną, jako miejsce niedobre, może nawet potępione. Pułkownik postał za ławeczką, udając, że rozkoszuje się widokiem gwiaździstego nieba (księżyc tej nocy z przyczyn astronomicznych świecił nieobecnością), po czym poszedł dalej. Nasłuchał się jeszcze różności. Okazuje się, że Wasiliska nocami widziano nie tylko na wodzie i koło cmentarza, ale nawet w samym Araracie: niedaleko spalonej cerkiewki pod wezwaniem Kosmy i Damiana, na murze klasztornym, w Grocie Getsemańskiej. I każdemu, komu się objawiał, wskazywał ostrzegawczo w stronę Wyspy Rubieżnej. Wychodziło więc na to, że relacjonując fakty, „podskakiewicz” nie łgał. Niektóre zjawiska, na razie nieustalonego celu i znaczenia, rzeczywiście miały miejsce. Pierwsze zadanie śledztwa można było uważać za wykonane. Kolejność dalszych czynności śledczych nasuwała się następująca: przyjąć zeznania doktora Korowina i przesłuchać szalonego Lentoczkina, oczywiście jeśli nie stracił do końca zdolności do artykułowanej wypowiedzi. Dopiero potem, zebrawszy wszystkie wstępne informacje, zastawić zasadzkę na Mierzei Postnej, a wreszcie koniecznie aresztować widmo i ustalić jego prawdziwą tożsamość. Krótko mówiąc – zadanie niezbyt skomplikowane. Zdarzało się panu policmajstrowi rozplątywać bardziej przemyślne kłębki. Pora była już późna, nie nadawała się na wizytę w lecznicy, toteż pułkownik zawrócił w stronę „Przytułku Pokornych”, teraz już nie tyle przysłuchując się rozmowom przechodniów, ile po prostu przyglądając się panującym w Nowym Araracie porządkom. Miasto panu pułkownikowi zdecydowanie się podobało. Czystość, przyzwoitość, trzeźwość. Ani włóczęgów, ani żebraków (kto by ich wpuścił na statek, żeby się dostali na wyspę?), ani przykrych dla oczu obszarpańców. Prości ludzie nieduchownego stanu – rybacy, rzemieślnicy – ubrani czysto, porządnie; baby w białych chustkach, na buzi okrągłe, a tak w ogóle przy kości. Wszystkie latarnie sprawnie się świecą, chodniki z gładko heblowanych desek, jezdnie solidne, z dębowej kostki, bez jednej szczerby. W całej Rosji drugiego takiego wzorowego miasta bodajby się nie znalazło.

Posted in: Bez kategorii Tagged: pascal brodnicki instagram, jak wyczyścić gumę do żucia z ubrania, biuro podróży ranking,

Najczęściej czytane:

Tammy zamarła. Nie. To niemożliwe.

Popatrzyła ze zdziwieniem na wiertarkę, jakby widziała ją po raz pierwszy w życiu. Co to w ogóle za przedmiot i po co go trzyma? Odłożyła narzędzie na skleconą z paru desek podręczną półkę. Lara nie żyje? - Nie wierzę w to - powiedziała z trudem gdzieś w przestrzeń. ... [Read more...]

otę zwala się na innych. ...

- Nic na nikogo nie zwalam! - To zajmij się Henrym, bo przywiązał się do ciebie, a nie do pani Burchett. - A ty? ... [Read more...]

a odpowiedzi. W końcu spojrzenie Marka, peł¬ne zrozumienia i troski, zaczęło wydawać się jej jedyną pewną rzeczą, której można się uchwycić, jak liny ratun¬kowej. ...

- Dobrze. Pojadę. Odetchnął z ulgą. - Nie pożałujesz. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 oko.bialystok.pl

WordPress Theme by ThemeTaste